15.10.2013

piejo kury


Póki jeszcze jest ładnie odwiedzamy fajne miejsca dostępne na świeżym powietrzu. Padło na Koryciny i Ziołowy Zakątek [tutaj jest artykuł o tym miejscu]. Poza rozmaitymi ziołami, można tu także podziwiać drób. I to dosłowinie - podziwiać. Bażanty ubarwione niczym rajskie ptaki, kury całe w piórach, koguty bojowe [te z Azji, hodowane do walk], kaczki, gęsi i perliczki. Były też króliki, które można było głaskać w nieskończoność, plac zabaw, basen na świeżym powietrzu, ogromna przestrzeń porośnięta ziołami, świnie na wybiegu [do tej pory świnie widziałam jedynie w chlewie, a tu mają więcej miejsca niż dziki w rezerwacie w Puszczy Białowieskiej], las, sklep i bar. A w barze ceny bardzo przystępne! Nasza pizza z sosami kosztowała 34zł i w sześć osób zjedliśmy ją z trudem...


Materiał na sukienkę kupiłam latem na allegro razem z dwoma innymi kuponami. Jest okropnie sztuczny i nadaje się jedynie do halki, ale bardzo spodobał mi się jego wzór. Wykrój to przedłużenie bluzki z ubiegłorocznej wrześniowej burdy - jednego z najbardziej eksploatowanych przeze mnie numerów.

PS. Byłam na weselu, na które specjalnie uszyłam sobie dwie sukienki. Jedną na wieczór, drugą na after party. I w obu mam zdjęcia przy stole, na których niewiele widać mnie, za to doskonale zawartość stołu. Pokażę je przy okazji, jak tylko obfocę jak trzeba...