A właściwie to może jeden w trzech? Ale trzy w jednym brzmi bardziej chwytliwie - tak przynajmniej pamiętam z reklam, które oglądałam mając telewizor. Już tłumaczę o co chodzi. Nawiązując nieco do poprzedniego posta, koleżanka mojej mamy kupiła materiał, z którego uszyłam jej tę bluzkę. Materiał spodobał się mi i mojej mamie. Najpierw mi. Kupiłam 1,5m i chciałam sobie nawet uszyć z niego sukienkę, ale do akcji wkroczyła moja mama i nie mogłam jej odmówić. Zacznę jednak od Majki, której z resztek powstały - a jakże! - legginsy. Są z celowo obniżonym i luźnym krokiem i mają zwężające się nogawki. Do legginsów powstał golf, z resztek. Przód i tył mają wzór w jedną stronę, rękawki w drugą, a golf układa się po skosie. Akurat, żeby maksymalnie wszystko wykorzystać, został jeszcze kawałek na opaskę. Z racji tego, że dzianina ma spore oczka, rękawy i dół golfu wykończyłam ręcznie, na drutach.
Bluzka mojej mamy to Burda 110B/5/2012. Zrobiłam ją nieco dłuższą, dzięki temu może ją nosić zarówno jako bluzkę, np. wpuszczoną w spódnicę czy w spodnie, jak i tunikę, przewiązaną cienkim paskiem.
Mi wystarczyło już tylko na kawałek bluzki. Rękawy uszyłam z czarnej lajkry, i teraz myślę, że wygląda to znacznie ciekawiej, niż gdyby były z tego samego materiału co całość.
W ten sposób znowu ubrałam trzy pokolenia kobiet w mojej rodzinie!
PS. Widziałam dzisiaj dwa szybujące bociany i ogromny klucz dzikich, i właśnie nie wiem, czy kaczek czy gęsi.
PS. Widziałam dzisiaj dwa szybujące bociany i ogromny klucz dzikich, i właśnie nie wiem, czy kaczek czy gęsi.