Obiecałam Majce basen już kilka dni temu, ale się nie składało. W końcu, kiedy już dzisiaj miałyśmy iść, okazało się, że młoda nie ma żadnego z dwóch strojów, które miała. Nie wiem, czy gdzieś latem je zostawiłam, czy wcisnęłam między letnie rzeczy i upchałam na strychu, a może leżą gdzieś na wierzchu tylko dziwnym trafem nie mogę ich znaleźć?
Nieważne. Basen obiecany a dziecko nie może być zawiedzione. Brak stroju to żadna wymówka.
Miałam kawałek kąpielowego materiału, mocno elastycznego, na strój kąpielowy jak znalazł.
Wzięłam świeżo wysuszoną koszulkę [sorry że taka wymięta, przyszła mi do głowy w ostatniej chwili], gacie i zaczęłam odrysowywać na materiale.
Kiedy wszystkie elementy wycięłam, spięłam je ze sobą i zszyłam.
Nie było czasu na wykańczanie brzegów, chociaż też nie zachodziła taka potrzeba bo materiał się nie siepał ani nie rolował. Wyrównałam tylko nożyczkami dekolt i jazda na basenik!
Mój partner stwierdził, że na ostatniej fotce mała wygląda jak żaba, no faktycznie.
Po basenie była padnięta, od godziny już śpi.
A ja idę pakować paczki! Rano wyślę i pewnie w poniedziałek dotrą do dziewczyn, więc kto chce się bawić w podaj dalej, niech śledzi blogowe poczynania Izy i Asi.