Miałam sukienkę. Kupiłam ją dawno, kiedy byłam w ciąży, na lotnisku. Nie wiem, coś mnie podkusiło [hormony]. Nigdy nie wyglądałam w niej dobrze a miałam ją na sobie kilka razy do latania po domu. Kiedy kupiłam maszynę i miałam mnóstwo planów: co uszyję, co przerobię, zamiast wyrzucić sprułam sukienkę, bo była z ładnego batystu, i tak przeleżała w szafie.
Ostatnio kawałki batystu, z którego była owa sukienka, wpadły mi w ręce i postanowiłam uszyć Majce luźną, zwiewną bluzkę. Jednak w międzyczasie zmieniłam plany.
Z przodu dałam ozdobne zaszewki, przez co bluzka stała się bardziej dopasowana. Na tyle dopasowana, że guziki z tyłu nie są przyszyte od samej góry tylko trochę poniżej podkroju szyi.
Z zamierzonego luzu przetrwały rękawy. Są szerokie, zapinane na malutkie zatrzaski. Najpierw chciałam. żeby były zawiązywane na tasiemki, no ale zatrzaski dały mi większą możliwość regulacji szerokości.