Kiedy coś koniecznie trzeba zrobić bo zbliża się deadline, ja odkładam to na ostatnią chwilę. Zwłaszcza, jeśli wiąże się to ze studiami. W międzyczasie mam jeszcze miliard ważnych spraw do ogarnięcia. Między innymi sprzątanie i gotowanie, czyli ogólnie rzeczy, których normalnie nie robię z taką częstotliwością.
Taka bluza to tylko godzina zabawy z maszyną. Żeby przyspieszyć szycie, dół [zamiast ręcznie] zrobiłam po raz pierwszy w życiu ślepym ściegiem, rękawy też. Zastanawiam się jeszcze, czy nie obrzucić piorunka na czarno, żeby wyglądał komiksowo. Ehh zostawię to chyba na poniedziałek. A ekspresowo zrobiłam jeszcze ciepłą polarową opaskę.
W najbliższym czasie zrobię kędi, jak już trochę ochłonę.
Pozdro!